Brak determinacji

Aktualności

Z dr. Krzysztofem Kawęckim, politologiem, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Jak skomentuje Pan powołanie Rady Rodziny, która – jak słyszymy – ma działać przy Pełnomocniku Rządu ds. Polityki Demograficznej? Jakie powinny być nasze oczekiwania wobec tego gremium?

Powołanie Rady Rodziny to dobry krok, dobry kierunek. Wszelkie inicjatywy, które mają wzmacniać politykę rządu w perspektywie wsparcia rozwoju rodziny, należy przyjmować z uznaniem. Premier Mateusz Morawiecki w przemówieniu inaugurującym działanie tego gremium podkreślił, że sprawą najważniejszą – i tutaj należy się zgodzić – jest kwestia przezwyciężenia zapaści demograficznej. To, jak wynika z zapowiedzi premiera, jest kierunkowy, strategiczny cel działalności rządu w zakresie rodziny. I to zostało ujęte absolutnie trafnie, bo przyszłość i rozwój polskiej rodziny to rzecz fundamentalna.

Tylko że o poprawie demografii słyszeliśmy już cztery lata temu, kiedy był wdrażany program „Rodzina 500 plus”, mający owocować zwiększonym przyrostem naturalnym…  

Niestety, program „Rodzina 500 plus”, którego podstawową wartością i zasadniczym sensem miał być wzrost dzietności, nie przyniósł spodziewanego rezultatu. Być może – jeśli chodzi o szczegółowe rozwiązania – należało pójść w nieco innym kierunku. W zakresie bardziej socjalnym program ten niewątpliwie swoją rolę spełnił. Jeśli zaś chodzi o powołanie Rady Rodziny, to główne założenie jest słuszne, ale póki co są to tylko słowa. Szczegółów nie znamy. Działania rządu w zakresie poprawy dzietności jak na razie nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Za nami cztery lata rządów Zjednoczonej Prawicy i w zakresie przezwyciężenia zapaści demograficznej niewiele zostało zrobione. Dotyczy to szeregu różnych działań, nie tylko kwestii wspierania w sposób bezpośredni rodziny, ale także obszaru polityki migracyjnej, a więc wsparcia Polaków, którzy pozostają na emigracji zarobkowej, jak również przychylnych rozwiązań w zakresie prawodawstwa dla przedsiębiorców. Rada Rodziny to już kolejne tego typu ciało, ale ocenę oraz zasadność powołania tego ciała czy efekty jej działalności będziemy mogli ocenić dopiero z pewnej perspektywy. Przypominam, że istnieją już rady ds. rodziny przy urzędach wojewódzkich powoływane przez wojewodów; jest także Rada ds. Rodziny przy Konferencji Episkopatu Polski, i wszelkie nowe działania wymagają – jak sądzę – pewnej koordynacji. Z samego faktu powołania Rady Rodziny jeszcze nic nie wynika.

Co nam mówi skład nowo powołanej Rady Rodziny?

Rada liczy 21 osób, a jej skład wskazuje, że będzie to organ naukowo-polityczno-społeczny. Mamy w tym gremium przedstawicieli zarówno świata nauki, jak i prorodzinnych organizacji pozarządowych; są także politycy. Jak to zostało sformułowane – rada ma przede wszystkim charakter doradczy, wspierający dla działań rządu, a zatem ma sprzyjać polityce prorodzinnej rządu, a więc opiniować projekty. Ale jak będzie wyglądało funkcjonowanie tej rady, będziemy mogli ocenić dopiero za jakiś czas.

Kwiatek do kożucha?     

Nie chciałbym aż tak mocno i zdecydowanie stawiać ocen – szczególnie w pierwszej fazie działalności tego gremium. Oczekiwania co do polityki prorodzinnej są ogromne i rząd ma tego świadomość. Tym bardziej nie chciałbym mówić, że są to jakieś działania pozorowane, choć wydaje mi się, że w wystąpieniu premiera Morawieckiego w trakcie powołania Rady Rodziny zadania tego gremium zostały sformułowane w sposób pasywny. Myślę, że kompetencje takiej rady powinny zostać określone w sposób bardziej precyzyjny, tak aby to gremium mogło zgłaszać konkretne już propozycje rozwiązań – nawet legislacyjnych, zarówno w formie merytorycznych projektów, jak i pomysłów czy propozycji niekoniecznie dopracowanych w sensie prawnym. Zważywszy na skład Rady Rodziny – nawet nie personalny, to w gremium tym brakuje mi prawników. Nie wiem, dlaczego nie znaleźli się tutaj przedstawiciele Instytutu Ordo Iuris, którzy potrafią zaprezentować konkretne rozwiązania, czy np. ekonomiści, którzy też mogliby wiele wnieść w działania Rady Rodziny. A zatem mam obawy, że powołana dzisiaj Rada Rodziny będzie tylko ciałem jedynie doradczym, natomiast nie będzie w stanie, ani nie będzie miała ku temu kompetencji, żeby zgłaszać konkretne propozycje, konkretne postulaty. A przecież tylko wtedy istnienie takiej rady miałoby sens. Poczekajmy na pierwsze efekty działań, ale mam obawy, że Rada Rodziny może mieć charakter jedynie fasadowy, tak jak to bardzo często bywało w przeszłości przy okazji powoływania różnych rad. Tak czy inaczej powołanie Rady Rodziny jest niejako dopełnieniem exposé premiera Morawieckiego, gdzie wiele było akcentów odwołujących się do rodziny. Premier pokazał, że sprawy rodziny jego rząd traktuje w sposób absolutnie priorytetowy, poważny. Oby tak było, ale pewne wątpliwości się nasuwają.

Ważną rzeczą zaakcentowaną podczas nominacji było podkreślenie, że rodzina jest przedmiotem szczególnej troski rządu – zwłaszcza w obliczu zagrożenia ideologią gender i LGBT. Jednocześnie na fotel szefa sejmowej komisji rodziny powołano lewicową aktywistką, o której słyszymy – nieoficjalnie, że ma zostać zmieniona. Czy to wszystko się nie gryzie?

Wiele jest pytań i wątpliwości. Jeśli zaś chodzi o ewentualną zmianę na stanowisku przewodniczącego sejmowej komisji rodziny, Magdaleny Biejat, to na razie są to bardziej zapowiedzi medialne. Oczywiście, byłoby to właściwe posunięcie, przy czym chodzi o to, żeby przewodnictwo tej komisji objął przedstawiciel większości parlamentarnej, bo nie chodzi tylko o zmianę przewodniczącego w ramach Lewicy, co byłoby niedorzeczne i kompromitujące. Powiem szczerze, że jestem w tym względzie dość sceptyczny. Być może się mylę, ale jeśli ta zmiana nastąpi, to będzie to pewien test dla rządu, czy w ogóle dla Prawa i Sprawiedliwości, na ile poważnie traktuje kwestie rodziny. Nie chciałbym formułować takich opinii, ale mamy katalog różnych zaniechań ze strony PiS-u, jeśli chodzi o rodzinę, i oby nie było tak, że powołanie Rady Rodziny, to tylko fakty mające na celu uspokoić opinię publiczną, elektorat, że PiS dba o sprawy rodziny, a tak naprawdę niewiele się zmieni.

Co, Pana zdaniem, byłoby zatem ważniejsze od powołania Rady Rodziny?    

Dla mnie absolutnie ważniejszą sprawą jest to, w czyich rękach pozostanie Sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny. To jest, według mnie, sprawa istotniejsza. Mam nadzieję, że tu nie mamy do czynienia z działaniami marketingowymi, które mają na celu przysłonienie pewnych zaniechań ze strony PiS-u w tym zakresie.

Ale rodzina to także, a może przede wszystkim, wartość życia ludzkiego, którego pełna ochrona od poczęcia do naturalnej śmierci – przynajmniej do tej pory – przez ten rząd nie była traktowana priorytetowo. Przy okazji powołania Rady Rodziny też nic o tym nie wspomniano…

No właśnie, to znamienne, że ani w exposé, ani też w innych wystąpieniach premiera Morawieckiego, czy w ogóle liderów PiS-u, kwestia ochrony życia – przynajmniej w obszarze oczekiwanym, który powinien już dawno zostać zrealizowany, czyli ochrony życia z przesłanek eugenicznych, ten wątek w ogóle się nie pojawia. Także w dzisiejszym wystąpieniu premiera Morawieckiego czy szefowej resortu rodziny Marleny Maląg ta sprawa również została pominięta. Wiele mówi się za to o podniesieniu godności rodziny, o zwracaniu większej uwagi na rodziny wielodzietne, co jest oczywiście bardzo istotne, natomiast kwestie ochrony życia ludzkiego są zupełnie pomijane. Niestety, jest to bardzo niedobry sygnał. Potwierdza obawy, które były wielokrotnie wyrażane przez środowiska obrony życia, czy ludzi w ogóle zatroskanych o Polskę – tak jak formułuje to Komisja ds. Rodziny przy Konferencji Episkopatu Polski. Kwestia ochrony życia ludzkiego to jest też kwestia miłości Ojczyzny. Niestety, sprawa ochrony życia nie została podjęta w poprzedniej kadencji Sejmu i można przypuszczać, że i w tej kadencji będzie podobnie. Trudno zatem mówić o polityce prorodzinnej rządu, nie wymieniając na pierwszym miejscu ochrony życia. Pewne wypowiedzi premiera Morawieckiego o tym, że rodzina jest poddawana ideologicznemu naciskowi, są oczywiście słuszne, ale w ślad za tym powinny iść konkretne propozycje.

Jak Pan ocenia wystąpienie premiera podczas spotkania powołującego Radę Rodziny?          

Jestem rozczarowany, dlatego że było to wystąpienie nazbyt ogólne, podobnie jak exposé. Od premiera polskiego rządu oczekuje się konkretów, zwłaszcza że w tych kwestiach bardzo jasne i jednoznaczne oczekiwania formułuje Lewica. Przecież Lewica formułuje bardzo konkretne postulaty dotyczące rodziny, konkretnie je nazywa; mówi m.in. o tzw. liberalizacji aborcji, o legalizacji związków partnerskich, a nawet coraz częściej o możliwości adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Po stronie rządowej natomiast, po stronie większości parlamentarnej, brak jednoznacznego odniesienia do konkretnych kwestii. W wypowiedziach polityków PiS mamy nazbyt wiele ogólników, co świadczy o tym, że brakuje determinacji i woli konkretnych działań. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w praktyce. Myślę, że dużo będzie zależało od aktywności członków Rady Rodziny.

Może wybrzmi to bardziej jednoznacznie w opracowywanej właśnie strategii polityki demograficznej?      

 Być może, ale jeśli nawet, to jest pytanie, czy takie sugestie ujrzą światło dzienne. Kwestia polityki demograficznej jest fundamentalna, bo dotyczy przezwyciężenia zapaści, kryzysu demograficznego. Jednakże mamy tu określone oczekiwania w zakresie propozycji odpowiednich rozwiązań, bo to, o czym PiS mówi, że wyzwania także w zakresie polityki demograficznej zostały już zapisane i przyjęte przez rząd w Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju premiera Mateusza Morawieckiego, gdzie jest mowa o tzw. pułapce demograficznej, to jest to absolutnie niewystarczające. Ponadto te zapisy budzą daleko idące wątpliwości. Wydaje się, że powołanie Rady Rodziny to jest rzecz pozytywna, ale w ślad za tym muszą pójść konkretne rozwiązania, także jeśli chodzi o konwencję stambulską. O wypowiedzeniu konwencji stambulskiej już w ogóle się nie mówi, powiem więcej: rząd nawet broni tego typu rozwiązań, zapisów, co tylko dowodzi, że mamy tutaj do czynienia z polityką daleko idącego zaniechania.

Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/polska-kraj/216022,brak-determinacji.html