Rewolucja trwa

Aktualności

„Łóżko stało tu, szafa tam, a pomiędzy nimi stół…” – tak rozpoczyna się stare opowiadanie Sławomira Mrożka pt. „Rewolucja”. Bohater tegoż opowiadania znudzony wystrojem wnętrza własnego pokoju, najpierw przestawiał meble, później zmieniał ich przeznaczenie, na przykład śpiąc w szafie na stojąco, by ostatecznie w stanie skrajnego wycieńczenia, z bólem kręgosłupa, dać za wygraną i powrócić do dawnego układu w pokoju.

Trzy doby odsypiał wymyślone, sztuczne fanaberie, tradycyjnie leżąc na wznak na łóżku. Było mu dobrze. Później z melancholią wspominał tylko czasy, gdy był rewolucjonistą. „Państwowa Komisja Wyborcza stała tu, Sejm i Senat tam, a pomiędzy nimi szafa…” – tak rozpoczyna się współczesne opowiadanie o wyborach prezydenckich. Narrator-bohater, podobnie jak u Mrożka, znudzony tradycyjnym ustrojowym porządkiem polskiego domu, zaczął przestawiać konstytucyjne elementy jego wystroju oraz zmieniać ich przeznaczenie. Najpierw odebrał PKW prawo drukowania wyborczych kart, następnie przekazał je zaprzyjaźnionemu ministrowi, ten podzielił się drukami z Pocztą Polską. Ta z kolei miała opory w ich rozpowszechnianiu, choć podobno jest predestynowana do korespondencji. Nie do końca wiadomo, czy w nocy, zamknięte na klucz w szafie, leżały nasze karty do głosowania, czy też spał w niej na stojąco nasz super minister. Ciasno być musiało, bo niektóre druki nielegalnie szafę opuściły, występując nawet na konferencji prasowej. Sejm także nie próżnował.

Dając dobitny przykład, że prawo nie działa wstecz, szybko przegłosował ustawę umożliwiającą wybory korespondencyjne i wydruk kart, które już wcześniej wydrukowane, występowały, jak wspomniano przed telewizyjnymi kamerami. Senat się ociągał (choć w granicach przepisowych terminów) i stawał okoniem, ale ostatecznie i tak został przegłosowany przez Sejm. Państwowa Komisja Wyborcza jeszcze dwa dni przed głosowaniem, podawała na swojej stronie internetowej, że wyborcze lokale zostaną otwarte. Dała jednak za wygraną, podobnie jak zjednoczeni w prawicowości i praworządności „szarzy posłowie” oraz ministrowie. Oczami Sławomira Mrożka widzę, jak padają całkowicie wyczerpani, na wznak, na tradycyjne łoże. I nagle po przespaniu paru dób, zapragnęli skończyć z rewolucją i wrócić do normalności.

Naprędce przegłosowali w Sejmie nową ustawę, w której bohaterski minister oddawał PKW to, co należało do PKW i przywrócono możliwość głosowania tradycyjnego, to jest tak jak zawsze, osobiście, w lokalach wyborczych. Drugi, nie mniej bohaterski minister, ten od zdrowia, co to jeszcze niedawno w telewizorze twierdził, że normalne głosowanie będzie możliwe dopiero za dwa lata, sam zagłosował w Sejmie za natychmiastowym tradycyjnym głosowaniem. Cóż, troska o zdrowie najważniejsza, także o zdrowie psychiczne. I już zdawałoby się, że kończymy z rewolucją, gdyby nie jej spuścizna. Okazuje się, że nikt poprzednich wyborów nie odwołał. Nawet trwała cisza wyborcza. Słowem wybory prezydenckie były, choć się nie odbyły. Wybudzeni ze snu rewolucjoniści zapragnęli wybory te unieważnić, ale jak tu unieważnić coś czego nie było? Należało więc złapać grunt pod nogami lub o coś się zaczepić. W sukurs natychmiast przyszła Państwowa Komisja Wyborcza wydając uchwałę, że (cytuję za Onetem) „w wyborach prezydenckich nie było kandydatów”. Zerknąłem na przywołaną uchwałę PKW nr 129 w oryginale i faktycznie, klucząc nieco, padają tam, w §2 słowa o „braku możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów”. To osobliwe, gdyż w najnowszej ustawie obok możliwości tradycyjnego głosowania wprowadzono zapis, że kandydaci zarejestrowani w minionych wyborach mogą startować i w tych wyborach, bez konieczności zbierania podpisów. Zaraz, zaraz, to w końcu byli zarejestrowani kandydaci, czy ich nie było? Sam już nie wiem. Byłem kandydatem czy nie byłem? Będę kandydatem czy nie będę? Odbędą się wybory prezydenta czy się nie odbędą? Jeśli jednak tak, to termin będzie jeden czy kilka.

Wczoraj wejście do lokalu wyborczego było dla zdrowia niebezpieczne, a dzisiaj już jest bezpieczne? No cóż, jedno jest pewne, rewolucja trwa i na razie możemy tylko pomarzyć o sytuacji, jak na początku opowiadania Mrożka: „Łóżko stało tu, szafa tam, a pomiędzy nimi stół”.