Stefan Hambura: Niemcy do rozwiązywania trudnych kwestii w relacjach polsko-niemieckich wykorzystują instytucje unijne

Aktualności

„Mamy coraz bardziej do czynienia z niemiecką Unią Europejską, a ja władam zarówno językiem polskim, jak i niemieckim. Warto w tym niemieckim w PE wiele spraw wyjaśnić. Z Niemcami trzeba rozmawiać konkretnie. Jeśli zostają im przedstawione fakty i dowody, to wtedy przystają na konkretne rozwiązania. Na razie próbujemy odpowiadać na zaczepki niemieckie, które są kierowane niebezpośrednio. Niemcy, jeżeli chcą rozwiązać trudne kwestie w relacjach polsko-niemieckich, wykorzystują w tym celu instytucje unijne, w tym także Parlament Europejski” – powiedział w poranku „Siódma 9” mecenas Stefan Hambura, kandydujący w wyborach do Parlamentu Europejskiego z listy Ruchu Prawdziwa Europa. W rozmowie Jarosława Wydry poruszony został też temat katastrofy smoleńskiej.

Na początku dzisiejszej rozmowy mecenas Hamubra wskazywał, z jakiego powodu do dziś nie wyjaśniono przyczyn katastrofy smoleńskiej:

„Mamy opóźnienia, gdyż za czasów PO i PSL, a także za czasów prowadzenia śledztwa przez Prokuraturę Wojskową zaniechano wiele rzeczy. Trzeba to teraz uaktualniać. Dopiero w ubiegłym roku skończono ekshumację wszystkich ciał, które znajdowały się w polskiej ziemi” – zauważył rozmówca Jarosława Wydry.

Jarosław Wydra poruszył temat odpowiedzialności Donalda Tuska za całą sprawę, pytając, czy zarzucenie mu przez niektóre środowiska zdrady dyplomatycznej nie jest za mocnym oskarżeniem wobec byłego premiera polskiego rządu.

„Są rożne poglądy na tę sprawę. Przez pewien czas mówiło się, że Donald Tusk przyleciał do Smoleńska nieprzygotowany i trafił na premiera Putina, który miał obok siebie rożnych fachowców i był bardzo dobrze przygotowany. Wiemy, że ze strony rosyjskiej była oferta prezydenta Miedwiediewa, którą złożył 10 kwietnia 2010 r., ażeby Polska i Rosja prowadziły wspólnie to śledztwo. Strona polska nie przyjęła tej oferty” – powiedział mec. Stefan Hambura.

„Katastrofa smoleńska była sytuacją kryzysową, a w takiej sytuacji, jeżeli nie znajduje się wsparcia w Polsce, w polskich urzędnikach, to wtedy «know how» trzeba zakupić zagranicą. Być może trzeba było poprosić o wsparcie zagranicznych instytucji. Przecież Unia Europejska proponowała takie wsparcie. (…) Myślę, że gdyby pani Ewa Kopacz, w 2010 r. pełniąca funkcję ministra zdrowia, odpowiednio zadziała, gdyby na miejscu byli fachowcy, bylibyśmy o wiele dalej w kwestii wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej” – kontynuował gość Jarosława Wydry.

W rozmowie poranka „Siódma 9” poruszony został wątek zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego. Stefan Hambura kandyduje z listy Ruchu Prawdziwa Europa (okręg śląski). O powodach swojego startu mówił tak:

„Parlament Europejski jest miejscem, gdzie de facto jest na co dzień wykonywanych wiele ruchów i uzgodnień, które mają wpływ na państwa narodowe. Uważam, że bez odpowiednich przedstawicieli w PE nie damy sobie rady. Mamy coraz bardziej do czynienia z niemiecką Unią Europejską, a ja władam zarówno językiem polskim, jak i niemieckim. Warto w tym niemieckim w PE wiele spraw wyjaśnić. Z Niemcami trzeba rozmawiać konkretnie. Jeśli zostają im przedstawione fakty i dowody, wtedy przystają na konkretne rozwiązania. Na razie próbujemy odpowiadać na zaczepki niemieckie, które są kierowane niebezpośrednio. Niemcy, jeżeli chcą rozwiązać trudne kwestie w relacjach polsko-niemieckich, wykorzystują w tym celu instytucje unijne, w tym także Parlament Europejski” – zauważył rozmówca Jarosława Wydry.

„Nie rozmawiałem z PiS-em na temat startu z ich list. Nikt się do mnie nie zgłaszał w tej sprawie. Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje drużynę, która będzie karnie prowadzona i tam nie będzie wiele miejsca na dyskusję. Ruch Prawdziwa Europa na to pozwala i myślę, że tak będzie także po wyborach” – powiedział mec. Hambura.

Pod koniec rozmowy Stefan Hambura prognozował, ile może w tym roku wynieść frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego:

„Jeśli w tych wyborach będzie frekwencja na poziomie 30 procent, to będzie dobrze. W Polsce niewiele osób interesuje się sprawami europejskimi, a szkoda, bo wiele rzeczy jest rozstrzyganych poza granicami Polski” – zauważył kandydat Ruchu Prawdziwa Europa.