Ile prawicy w prawicy?

Aktualności

Ile prawicy w prawicy? To kluczowe pytanie, do formacji oraz kandydatów, którzy tak często i chętnie siebie tym przymiotnikiem określają.

Można oczywiście brnąć w szczegółowe dywagacje o stosunku do wolności, własności, tradycji i religii oraz stopniach klerykalizmu, jednakże  rudymentarną, sprawdzającą i często obnażającą jest praktyczna odpowiedź na pytanie o stosunek do życia. Każdego życia. Od chwili poczęcia do naturalnej śmierci. Podszywający się pod prawicę muszą kluczyć, że owszem tak, że właściwie są za życiem ale… . Właśnie posługują się tym magicznym słówkiem „ale”. Że nie teraz, „ale” może za rok tym się zajmiemy, może w przyszłej kadencji, „ale” jak ruszymy zgniły kompromis to będzie jeszcze gorzej, „ale” jak władzę przejmie opozycja to może być gorzej do kwadratu, itp., itd.

Na szczęście nie wszyscy lawirują. Przykładem prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump. Niedawno wziął on udział w Marszu dla Życia w Waszyngtonie i przemówił. „Każde dziecko jest świętym darem Boga” stwierdził prezydent USA. „- To dla mnie wielki zaszczyt być pierwszym prezydentem w historii uczestniczącym w 'Marszu dla Życia’ (…) Nienarodzone dzieci nigdy nie miały silniejszego obrońcy w Białym Domu” – dodawał Donald Trump.

„Kiedy widzimy obraz dziecka w łonie matki, dostrzegamy majestat Bożego stworzenia. Kiedy trzymamy nowo narodzonego w ramionach, znamy bezkres miłości, które każde dziecko wnosi do rodziny. Kiedy patrzymy, jak dziecko dorasta, widzimy wspaniałość bijącą z każdej ludzkiej duszy.”To sam prezydent. A o nim, o Donaldzie Trumpie i jego administracji wypowiedziała się w oświadczeniu przewodnicząca „Marszu dla Życia” Jeanne Mancini. Zacytuję: „Od mianowania sędziów i pracowników federalnych pro life przez ograniczenia funduszy na aborcje w kraju i za granicą po wyzwanie do zakończenia późnych aborcji prezydent Trump i jego administracja konsekwentnie opowiadają się za życiem.” Czyli można.

Krytycy Donalda Trumpa powiedzą, że czyni tak przed wyborami, aby zdecydowanie odróżnić się od proaborcyjnych demokratów. Nie koniecznie, ale nawet  gdyby zachodziła w jakiejś mierze ta przesłanka, to wpisuje się ona w nurt realizowanych obietnic i scalania konserwatywnego prawicowego elektoratu. Ile szacunku dla życia, tyle prawicy w prawicy. Prawica staje w kontrze do Lewicy. Dla Lewicy bowiem aborcja, czyli zabijanie dzieci nienarodzonych, to nowoczesność. Eutanazja, to znaczy zabijanie osób żywych, ale chorych i starszych, to także nowoczesność i postęp. Elektorat prawicowy nie chce takiej progresji.

Dlatego wybiera do parlamentów i na prezydenta swoich przedstawicieli w przekonaniu, że ich prawicowość jest autentyczna, a nie stanowi tylko kolejnego przedwyborczego przebrania. Żeby być Prawicą nie wystarczy zasiadać po prawej stronie sali parlamentarnej. Żeby być Prawicą nie wystarczy się tak nazwać, trzy razy podzielić, a później rzekomo jednoczyć. Jak mawiał pisarz i kompozytor Stefan Kisielewski, herbata od samego mieszania nie zrobi się słodsza, trzeba dosypać cukru. W przełożeniu na realia naszego polskiego politycznego podwórka można skonstatować, że trzy zera do kwadratu to ciągle jest zero! „Po owocach ich poznacie” – jak czytamy w Piśmie Świętym. A owoce, czyny oceniane są jak przykładowo w Stanach Zjednoczonych, przez działaczy „Pro life”.

Czy polskie organizacje opowiadające się „Za życiem” mogą w naszym kraju wystawić taką pozytywną laurkę rodzimym decydentom, jak ich amerykański odpowiednik Donaldowi Trumpowi? A jeśli nie, to czy w sposób uprawniony mogą oni nazywać się prawicą? Oczywiście na wszystko jest rada, najpewniej niemieckiego filozofa Georga Wilhelma Hegela, który podobno stwierdził był: „Jeśli fakty przeczą mojej teorii, tym gorzej dla faktów”. Tak  więc wystarczy lansować teorię, że najwyższą miarą prawicowości, czyli „prawicy w prawicy”  jest na przykład disco polo.