Morze, nasze morze…

Aktualności

„Morze, nasze morze wiernie ciebie będziem strzec…”- to słowa znanej pieśni hymnicznej z dwudziestolecia międzywojennego. Wprawdzie odnosiła się ona do Marynarki Wojennej, ale dzisiaj można ją chyba rozciągnąć na Polską Żeglugę Morską. Pytanie tylko, czy jest jeszcze na co rozciągać? Jakiś czas temu spotkałem się z Zarządcą Polskiej Żeglugi Morskiej, którego władze PiS powołały na to stanowisko i kilka miesięcy temu odwołały. Cóż, oni tak mają. Nie on pierwszy i nie ostatni. Jednakowoż przyczyny tej dymisji wszystkich nas powinny niepokoić. Jak zostałem poinformowany, także na piśmie, Zarządca PŻM domagał się od polskich władz zakupu statków i promów celem zabezpieczenia wieloletnich kontraktów na przewozy gazu z USA do Polski.

Rezygnujemy bowiem z gazu rosyjskiego, przechodząc na skroplony gaz ze Stanów Zjednoczonych i Norwegii, a nie posiadamy ani jednego statku, który by ten gaz woził, argumentował specjalista. To jest narażanie na ogromne niebezpieczeństwo wszystkich Polaków. Gaz może pewnego dnia do nas nie dopłynąć. Wynajmowanie statków częstokroć od niepewnych i często podejrzanych kontrahentów nie jest działaniem na rzecz bezpieczeństwa obywateli. W przeliczeniu na pieniądze ma to stanowić utratę ponad 6 mld dolarów frachtów przekazanych obcym armatorom. Wspomniany szef PŻM, zaraz po swojej nominacji odkrył oszustwa finansowe w sprawozdaniu finansowym Funduszu Rozwoju Spółek (FRS), które uniemożliwiały finansowanie przemysłu stoczniowego. FRS jest jednoosobową spółką Skarbu Państwa. Wszystkie próby zakupu promu zostały storpedowane.

Nastąpiła też negatywna decyzja dotycząca wybudowania lub zakupu 8 statków jeziorowców, którymi Polska operowała na jeziorach amerykańskich. Wejście w ten kontrakt, od lat 70-ych stanowiło lukratywny interes, dla państwa polskiego. Teraz jesteśmy wypychani. Zdaniem specjalisty rezygnacja z tych przedsięwzięć prowadzi ewidentnie do wzmacniania niemiecko/bułgarskiej konkurencji na rynku wielkich jezior amerykańskich, będącym głównym przyczółkiem eksportowym USA na produkty rolnicze, np. pszenica soja itp. Dalej wskazuje on na skuteczną eliminację Polskiej Żeglugi Morskiej/Unity Line z przewozów promowych na zachodnim Bałtyku. To skutkować będzie przejęciem przez kapitał niemiecki całego szlaku (korytarz TNT Bałtyk-Adriatyk), co z kolei przełoży się na opłacalność polskiego eksportu i ceny produktów importowanych.

To nie jest dla rządu prawego i sprawiedliwego żadna tajemna wiedza. Pismo w tej sprawie otrzymał Prezes Zarządu Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo S. A., 6 listopada ubiegłego roku. Do wiadomości otrzymała je także jedna znana katolicka redakcja. I co? I nic. A gdzie jest Prezydent,  chciałoby się zapytać. Dalej w dołączonym piśmie, kalendarium zdarzeń, mowa jest o wzmacnianiu przez PŻB struktur zagranicznych byłego WSI oraz „handelku” z ex WSI. W osobistej rozmowie ze mną, były Zarządca PŻM z żalem konkludował, że obecna formacja rządząca poczyniła większe zniszczenia w polskiej żegludze niż Luftwaffe w 1939 roku, gdyż wówczas większość statków handlowych zdołała odpłynąć do Anglii.

Wszystkie dane przekazał mi na piśmie. Smutne to wszystko. Jest tam napisane expressis verbis, że PŻM tygodniowo traci od 3 do 5 mln. złotych. Zastanówmy się ile można zaoszczędzić i obniżyć ludziom podatki? Teoretycznie mamy w Polsce jeszcze prezydenta, ale gdzie on jest? Przypominam sobie jak dawno temu Telewizja Polska wyświetlała czarno-biały film komediowy pod tytułem „Gdzie jest generał”. Obecnie po raz kolejny pojawia się pytanie: Gdzie jest prezydent? Zgodnie z konstytucją prezydent stoi na straży bezpieczeństwa państwa. Bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego. Może więc powinien chociaż zapytać w naszym imieniu, czy gdy przewozimy gaz z Norwegii i USA przy pomocy obcego armatora to jesteśmy wtedy niezależni i bezpieczni, czy też nie?