Ministerstwo rodziny jest wiodącym resortem, jeśli idzie o kwestie związane z ewentualnym wypowiedzeniem Konwencji Stambulskiej, to znaczy, że to ministerstwo może wnioskować, natomiast jest to decyzja całego rządu. Myślę, że niestety są takie a nie inne ustalenia polityczne kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. To jest zaprzeczenie wcześniejszych deklaracji parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości – powiedział dr Krzysztof Kawęcki, historyk i wykładowca akademicki.
Jak poinformował we wtorek „Nasz Dziennik” do końca marca resort rodziny miał przedstawić Radzie Europy sprawozdanie z wykonywania zapisów konwencji. Wcześniej przedstawiciele ministerstwa mówili w Sejmie, że działania ws. tego dokumentu należy rozważyć po opracowaniu pierwszego sprawozdania [czytaj więcej].
Sprawozdanie już wysłano, jednak resort nie jest zainteresowany wypowiedzeniem dokumentu, o co apeluje wiele środowisk. Co więcej ministerstwo w sprawozdaniu uznało, że Polska stosuje konwencje zgodnie z zasadami i przepisami konstytucji.
Dr Krzysztof Kawęcki, który od lat domaga się wypowiedzenia szkodliwych zapisów, mówi, że nie ma woli politycznej, by zająć się sprawą.
Ministerstwo rodziny jest wiodącym resortem, jeśli idzie o kwestie związane z ewentualnym wypowiedzeniem Konwencji Stambulskiej, to znaczy, że to ministerstwo może wnioskować, natomiast jest to decyzja całego rządu. Myślę, że niestety są takie a nie inne ustalenia polityczne kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. To jest zaprzeczenie wcześniejszych deklaracji parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, którzy bardzo krytycznie oceniali konwencję wówczas, gdy przyjmowała ją koalicja PO-PSL – wskazał dr Krzysztof Kawęcki.
Myślę, że jest to kwestia decyzji politycznej i to bardzo złej decyzji politycznej, a także zaniechań ze strony rządu i Prawa i Sprawiedliwości
Jest to przykład polityki chowania głowy w piasek, tym bardziej jest to zdumiewające, że parlament małej Słowacji potrafił zająć jednoznaczne stanowisko i wezwać rząd tego kraju do wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej. Ten dokument jest nazywany konwencją genderową dlatego, że ta konwencja próbuje redefiniować pojęcie rodziny, ale również pojęcie płci, wprowadzając tzw. kulturowe, społeczne pojęcie płci czy możliwość rzekomej zmiany biologicznej, co jest oczywiście utopią i szaleństwem, które wpisuje się w ideologie skrajnie lewicową. Ta konwencja bynajmniej nie ma na celu ochrony praw kobiet czy ochrony kobiet przed przemocą ze strony mężczyzn, a zatem nie ma na celu ochrony rodziny, natomiast chodzi tak naprawdę przede wszystkim o zmianę pojęcia, definicji i funkcjonowania rodziny – podsumował dr Krzysztof Kawęcki.
Zagrażającą rodzinie, ideologiczną Konwencję Stambulską ratyfikował rząd PO-PSL. Oficjalnie dokument głosi tezy dotyczące m.in. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet, jednak pod szczytnymi hasłami przemycane są elementy ideologii gender.
Choć UE naciska na kraje, aby przyjmowały dokument, to niektóre państwa członkowskie się temu sprzeciwiają, m.in. Węgry. Niedawno ratyfikacji tzw. konwencji antyprzemocowej odmówił parlament Słowacji