Lenin wiecznie żywy

Aktualności

A w Leningradzie żyje stary komsomolec 
co Leninowi kwaśnym mlekiem leczył stolec.

To słowa jednej ze zwrotek znanej piosenki czasów słusznie minionych, zatytułowanej „Lenin”. Po każdej z kilkunastu strof powtarzano refren:

A ty maszeruj, maszeruj głośno krzycz.
Niech żyje nam Wołodia Ilicz.

Wołodia Ilicz Lenin. Oczywiście. Łza się w oku kręci… Z nostalgii i tęsknoty za przebrzmiałymi piosenkami, wierszami oraz zburzonymi pomnikami. Lenina. W Niemczech, tych zachodnich, pojawiły się właśnie łzy, ale radości i szczęścia. Lenin powrócił.

Niedawno w Gelsenkirchen, mieście Nadrenii Północnej i Westfalii, postawiono pomnik Lenina. Nieduży, taki ze dwa metry piętnaście, żeby, jak twierdzi niemiecka komunistka, mógł patrzyć ludziom w oczy. Wystawienie pomnika Lenina przypomniało wielu Europejczykom o oficjalnej działalności w Bundesrepublik Deutschland partii komunistycznej, która wystawiając pomnik Lenina, jednocześnie sama aktem tym się nagłośniła. Nazywa się ona  „Marksistowsko-Leninowska Partia Niemiec” MLPD, a założona została w 1982 r. w Bochum. Wcześniej działała jako „Komunistyczny Związek Robotniczy Niemiec”. Zdaniem niemieckich towarzyszy, Lenin był „awangardowym myślicielem o ogólnoświatowym znaczeniu, wczesnym bojownikiem o wolność i demokrację”. Nie zapomniano także o Marksie, którego nazwisko wybrzmiewa w nazwie partii. W trakcie ceremonii odsłonięcia pomnika Lenina, niemiecka towarzyszka dziarsko odrzucała trockistowską krytykę pominięcia Karola Marksa. Solennie zapewniła, że niebawem obok pomnika Lenina stanie także pomnik Marksa. Póki co, Lenin jest pierwszy. Niemieccy komuniści nawiązują do Rewolucji Październikowej. Gloryfikują tamten okres. Twierdzą, że deformacja komunizmu w Związku Sowieckim zaczęła się po 1956 roku. Przypomnę, że w tymże roku Sekretarz Generalny KC KPZR Nikita Chruszczow polecił KGB i prokuratorowi generalnemu Rudence, przygotowanie notatki do KC o tym, ile osób w latach 1937-1938 aresztowano oraz rozstrzelano. Okazało się, że przez dwa lata aresztowano  1 548 366 osób, a rozstrzelano 681 692 osoby.

Towarzysze radzieccy wierzgali wówczas, mówiąc: „Czy warto wychodzić z takimi liczbami do zjazdu (XX partii), skoro to skompromituje naszą budowę socjalizmu?”. Chruszczow się jednak uparł. Jak zapisał w swoich tajnych notatkach pierwszy szef KGB Iwan Sierow: referat wywarł przygnębiające wrażenie (…) – zanotował też: budowaliśmy społeczeństwo socjalistyczne, są wielkie osiągnięcia, a wyszło, że wszystko było robione na kościach. Trzeba więc zadać pytanie, jak to jest, że w Niemczech, państwie, które jest głównym motorem Unii Europejskiej, legalnie działa partia afirmująca zbrodniczy totalitaryzm. Otóż w Unii Europejskiej zdecydowanie potępia się wszelkie nacjonalizmy, ale komunizm jest akceptowany. Co więcej jest promowany. Umożliwiają to zapisy zawarte w najważniejszych unijnych dokumentach. Przykładowo, w tak gloryfikowanej Karcie Praw Podstawowych zapisano: Zakazana jest wszelka dyskryminacja w szczególności ze względu na(…) poglądy polityczne, lub wszelkie inne poglądy. (Art. 21 &1) Na to oczywiście nakłada się praktyka. Dość przypomnieć, że dwa lata temu, urzędujący szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker wziął udział w Trewirze (w Niemczech) w odsłonięciu pomnika Karola Marksa, z okazji obchodów 200. rocznicy urodzin autora Manifestu Komunistycznego. Pomnik Marksa był większy od statuy Lenina w Gelsenkirchen, dwutonowy, prawie pięciometrowy (sprowadzony z Chin). Przemawiający na tej podniosłej uroczystości Juncker, wybielał Marksa apelując, aby „nie zrzucać na niego odpowiedzialności za zbrodnie komunistycznych dyktatur”. Wielu odebrało to jednak jako „obrazę dla ofiar komunizmu na całym świecie”. Takie gesty i pomniki to oczywiście nie przypadek. Dla decydentów unijnych (nie tylko dla Junckera i Angeli Merkel) bazą budowy społeczeństwa europejskiego jest ideologia włoskiego komunisty Altiera Spinellego, zawarta w słynnym Manifeście z Ventotene.  Zapisano tam m.in.: Aby odpowiedzieć na nasze potrzeby, europejska rewolucja musi być socjalistyczna.

Postać Spinellego, przypominająca statuę, wita wszystkich wchodzących do głównego budynku Parlamentu Europejskiego w Brukseli. No tak, ale żeby Marks i Lenin? Czyżby to wszystko było z góry ułożone? W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, gdy Polacy oraz inne narody zrzucające okowy realnego socjalizmu zachłystywali się wolnością, chłodnej analizy dokonał Markus Wolf. Już wówczas, ten legendarny szef wywiadu zagranicznego STASI, przewidywał powrót idei komunizmu. Na przedostatniej stronie autobiograficznej książki, zamieścił własne zdjęcie przed pomnikiem Marksa i Engelsa. Całą książkę kończy zdanie: „A demain, Karl. No to do jutra Karolu”. Czyżby to „jutro” działo się właśnie dziś? Jeśli tak, to trzeba naprędce odszukać pomnik Lenina z Nowej Huty, przy którym niegdyś stawiano rower i buty z napisem: Bierz rower i buty i sp… Z Nowej Huty. Fuj, fuj, nie takie wyrazy. Sięgnijmy do klasyki, na przykład wiersza Wisławy Szymborskiej pt. Lenin. Ponad pół wieku temu, przyszła noblistka nasza pisała o wodzu rewolucji Leninie: 

Że w bój poprowadził krzywdzonych,
że trwałość zwycięstwu nadał,
dla nadchodzących epok
stawiając mocny fundament –
grób, w którym leżał ten
nowego człowieczeństwa Adam, 
wieńczony będzie kwiatami
z nieznanych dziś jeszcze planet.

Proroctwo jakieś czy co? Fatum jakieś może? Lenin wiecznie żywy? Skoro tak, to zanućmy razem:

A w Poroninie jeszcze stoi ten piaskowiec,
Z którego Lenin obserwował stado owiec.

– i refren:

A ty maszeruj, maszeruj głośno krzycz,
niech żyje nam Wołodia Ilicz.