Nie wolno nam ulec

Aktualności

Z dr. Krzysztofem Kawęckim, politologiem, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Pomimo zawieszenia postępowania w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa, Sąd Najwyższy zdecydował się obradować w składzie trzech izb i wydać uchwałę. Czy nie jest tak, że Sąd Najwyższy przyznaje sobie prawo, którego mu żadne przepisy nie dają?

– W Polsce i tak mamy już do czynienia z chaosem prawno-politycznym, a uchwała Sądu Najwyższego, że osoby wybrane przez Krajową Radę Sądownictwa są sędziami, ale nie mogą orzekać, tylko to potwierdza. Co więcej, pogłębia ten chaos. Wydaje się, że rację mają ci prawnicy i taka jest też opinia Ministerstwa Sprawiedliwości, że Sąd Najwyższy nie miał w ogóle prawa podejmować takich decyzji, sąd obradował bowiem z rażącym naruszeniem prawa i jego uchwała jest nieważna. Tym bardziej że posiedzenie sędziów Sądu Najwyższego miało miejsce w sytuacji, kiedy marszałek Sejmu Elżbieta Witek skierowała do Trybunału Konstytucyjnego wniosek dotyczący sporu kompetencyjnego. Wtedy postępowanie – z mocy prawa – ulega zawieszeniu do momentu wydania opinii przez Trybunał. Jednak nawet jeśli odejść od opinii prawnej, to sprawą oczywistą wydaje się, że Sąd Najwyższy, sędziowie, którzy podjęli uchwałę, absolutnie przekroczyli swoje uprawnienia. Chodzi o to, że z mocy Konstytucji właściwym do rozstrzygania kwestii spornych jest Trybunał Konstytucyjny.

Czy zatem Sąd Najwyższy stawia się ponad prawem?   

– Tak można powiedzieć. Sąd Najwyższy stawia się ponad prawem, ale te działania powodują również zachwianie równowagi między władzą ustawodawczą, wykonawczą a sądowniczą. Władza sądownicza, czyli grupa wpływowych sędziów, stawia się w sytuacji uprzywilejowanej, powodując zachwianie wspomnianych trzech władz. Zapomina przy tym, że władzą, która ustanawia prawo, jest władza ustawodawcza. Tak funkcjonują systemy polityczne w całej Europie. Dodatkowo można powiedzieć, że władza ustawodawcza – parlament i władza wykonawcza – zarówno prezydent, jak i rząd z premierem na czele podlegają określonym mechanizmom kontrolnym, natomiast wspomniana uchwała trzech izb Sądu Najwyższego ma na celu jedynie obronę partykularnych interesów tej grupy sędziów. Nieprzypadkowo też w ogniu krytyki tego gremium znalazła się Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Warto też nadmienić, że ta uchwała wpisuje się w harmonogram działań podjętych już wcześniej w wyniku współpracy opozycji z instytucjami unijnymi. Uchwała ta wpisuje się zatem w werdykt Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który stwierdził, że Krajowa Rada Sądownictwa nie jest niezależna, a Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem w rozumieniu prawa europejskiego. I ta uchwała Sądu Najwyższego ma niejako potwierdzać, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem również w rozumieniu prawa polskiego.

Nie byłoby tej całej akcji, gdyby nie wsparcie ze strony Unii Europejskiej?

– Nie mam wątpliwości, że nie byłoby czwartkowego posiedzenia Sądu Najwyższego i tej uchwały, gdyby nie działania instytucji Unii Europejskiej, czyli Komisji Europejskiej oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zatem można powiedzieć, że uchwała Sądu Najwyższego ma niejako sprokurować konflikt między Sądem Najwyższym a Trybunałem Konstytucyjnym, a także parlamentem.

Jak skomentuje Pan wypowiedź rzecznika Komisji Europejskiej Christiana Wiganda, który oświadczył w piątek, że Komisja Europejska nie ma wątpliwości co do prawomocności Sądu Najwyższego w Polsce, ale ma takie wątpliwości, jeżeli chodzi o Trybunał Konstytucyjny?

– To wypowiedź rażąca i kompromitująca instytucję, jaką jest Komisja Europejska. Kiedy wchodziliśmy do Unii Europejskiej, to nawet promotorzy naszej akcesji przyznawali, że zostanie zachowana suwerenność Polski w kluczowych kwestiach. Dotyczy to również systemu sądownictwa. Nie ma bowiem żadnych zapisów traktatowych, które mówiłyby, że sądownictwo w poszczególnych krajach członkowskich Unii Europejskiej podlega nadzorowi instytucji unijnych. Jednak od pewnego czasu mamy do czynienia z pewną praktyką ze strony władz Unii, które przekraczają nawet zapisy traktatowe, uzurpując sobie prawo do ingerencji w obszary życia politycznego poszczególnych krajów, mimo że nie ma ku temu żadnych podstaw traktatowych. Tak to na przykład jest w przypadku Komisji Europejskiej. Natomiast Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest bodajże jedyną w historii instytucją ponadnarodową, która ingeruje w ten sposób w suwerenność poszczególnych państw. Co więcej, jest poza jakąkolwiek kontrolą.

Pytanie, jakie się nasuwa w tej sytuacji, co może być dalej, co może się wydarzyć? W przyszłym tygodniu Polskę ma odwiedzić wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova. Czego możemy się spodziewać?      

            – Rozmowy, jakie mają się odbyć zarówno z przedstawicielami polskich władz, jak i m.in. z I prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf, nie przyniosą jakiegokolwiek rozwiązania, ponieważ działania ze strony organów Unii Europejskiej mają charakter polityczny, ale także mają na celu realizację federalistycznych, ponadpaństwowych koncepcji. Oczywiście jest określona procedura działań Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, można się zatem spodziewać, że w ciągu dwóch, trzech tygodni Trybunał może się zwrócić do polskich władz o zmianę i dostosowanie przepisów – jak to oni mówią – do prawa europejskiego. Mamy tu bowiem sytuację podobną do tej, jaka dotknęła już Polskę, jakiej doświadczyliśmy w przypadku ingerencji, jeśli chodzi o Puszczę Białowieską. Jak pamiętamy, rząd pod groźbą sankcji finansowych wycofał się z tzw. wycinki drzew zaatakowanych przez kornika drukarza.

Czy teraz sytuacja może być podobna i jak powinien się zachować polski rząd wobec ewentualnych gróźb ze strony Unii Europejskiej?   

– Przede wszystkim polski rząd powinien stać na straży naszej suwerenności. Polskie władze powinny też przekonywać władze Unii Europejskiej do tych rozwiązań, tyle że widać, iż ten tzw. dialog będzie bardzo utrudniony, żeby nie powiedzieć niemożliwy, ponieważ Unia Europejska nie chce przyjąć naszej argumentacji, że rozwiązania prawne, które są w Polsce, były również wprowadzane i są realizowane w innych krajach członkowskich. A zatem można powiedzieć, że mamy tu dyktat ze strony Unii i sytuacja jest i będzie trudna. Mamy pewien etap sporu z Unią Europejską, z tym że Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu może obalić każde prawo, jakie poszczególne narody przyjmą, nazywając je prawem wadliwym. Jest to nadmierna władza, ale Unii chodzi właśnie o to, żeby proces tworzenia i w ogóle emancypacji nowych praw unijnych przeprowadzać według reinterpretacji praw człowieka, którą formułują agendy ONZ. Zatem chodzi o to, żeby wprowadzić nowe rozwiązania prawne, które nie mają nic wspólnego z tradycyjną europejską kulturą prawną, a wręcz pozostają z nią w sprzeczności. Czyli mają to być nowe prawa. Nie mają one źródła w prawie rzymskim, nie są oparte na prawie naturalnym i nie wywodzą się też z chrześcijaństwa, a nawet z laickiej tradycji oświeceniowej. Zatem działania Unii Europejskiej – i nie chodzi tu tylko o rozwiązania prawne – mają na celu podporządkowywanie sobie poszczególnych krajów i wyjęcie z kompetencji państw narodowych możliwości m.in. tworzenia prawa.

I w tej perspektywie absolutnie nie można ustąpić Unii Europejskiej. Jak zatem ta sytuacja może się rozwinąć?

– W tej chwili trudno powiedzieć, jak się cała ta sytuacja ukształtuje. Myślę, że jest potrzebna bardzo duża determinacja ze strony władz państwa polskiego. Czas pokaże, jak to będzie wyglądało. Było już kilka przykładów właśnie tego typu działań ze strony Unii Europejskiej wobec innych państw, gdzie pod groźbą dużych kar finansowych próbowano wymusić ustępstwa i rządy tych państw ulegały pod tą presją. Aczkolwiek trzeba dodać, że były to kwestie mało znaczące, natomiast w tej sytuacji mamy do czynienia z poważnym konfliktem między Unią Europejską a państwem polskim. Jeśli ulegniemy, to może to postawić pod znakiem zapytania wszelkie reformy państwa polskiego i będzie rzutowało na przyszłość naszego Narodu.                          


Dziękuję za rozmowę.
Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/polska-kraj/216840,nie-wolno-nam-ulec.html