Partie polityczne to formacje, które z założenia (z definicji) dążą do przejęcia władzy, lub przedłużenia swoich rządów, bądź też współrządzenia. Dla jednych partia polityczna, czy szerzej polityka, może być „roztropną troską o dobro wspólne”, dla innych, jak dla Bismarcka „sztuką tego co możliwe, nauką tego co relatywne”, dla jeszcze innych sposobem przejmowania i utrzymywania władzy by de facto społeczeństwo ograniczyć, a w skrajnych wypadkach wprowadzać dyktaturę.
Najpierw trzeba jednak posiąść instrumenty, polityczne oczywiście, oraz umiejętnie na nich grać. Jednym z kanonów w polityce, a właściwie w partiach politycznych, stosowanym od dziesięcioleci jest tak zwany „system wtyczek”, lub „metoda wtyczek”. Idzie przede wszystkim o inwigilacje partii politycznych celem ich całkowitego przejęcia bądź uzyskania wewnętrznej kontroli, z możliwością zmiany programu i kierowania nimi. Już ponad 100 lat temu, mianowicie w 1919 roku, 30-to letni wówczas Adolf Hitler, dostał pracę w Departamencie Politycznym Dowództwa VII Okręgu (wojskowego) w Monachium, w Niemczech. Przydzielone mu zadanie polegało na inwigilowaniu jednej z partii politycznyh. Jego znany biograf Allan Bullock, w książce „Hitler studium tyranii” pisze: „we wrześniu (1919 r.), szef Departamentu Politycznego polecił mu (Hitlerowi) śledzić małą grupkę zbierającą się w Monachium, Niemiecka Partię Robotniczą, która mogła interesować armię”. Kręgi wojskowe tak się nią zainteresowały, że Hitler wstąpił do tej partii DAP (Deutsche Arbeiter Partei), zmienił jej nazwę na NSDAP, pociągnął innych wojskowych.
Kilkanaście lat później objął pełnię władzy, eliminując fizycznie wielu współtowarzyszy (np. Ernsta Röhma) i doprowadził do II wojny światowej. Po jej zakończeniu wspomniany „system wtyczek” w partiach politycznych się nie zmienił.
Z powodzeniem realizowany był przez Stalina i jego wysłanników w Polsce. Opisał go przed laty jeden z lubelskich historyków prof. Janusz Wrona. W swojej książce stwierdza on: „Zastosowana przez komunistów metoda „wtyczek”, zwana też niekiedy metodą „penetracji” lub „oddelegowania”, polegająca na przenikaniu funkcjonariuszy partii komunistycznej do innych ugrupowań politycznych w celu śledzenia poczynań danej partii bądź zdobywania przyczółków politycznych, umożliwiających legalną działalność komunistom, a w perspektywie wykorzystanie określonego ugrupowania do zdobycia władzy ….”.
Autor ukazał jak „wtyczki” rozbijały PSL Mikołajczyka, podszywały się pod SL, tworzyły PSL „Nowe Wyzwoleni” oraz podobne metody stosowane względem PPS, SD i SP. O rozbiciu tego ostatniego, Stronnictwa Pracy przez „wtyczki”, sam blisko 27 lat temu napisałem doktorat, który ukazał się w formie książkowej. Pokazałem tam szczegółowo jak jedyna chrześcijańska partia w Polsce przejęta została przez aktywistów neopogańskiej grupy „Zadruga”, a następnie rozbita i włączona do Stronnictwa Demokratycznego SD (określanego jako masońskie). Przywódca Chrześcijańskiego Stronnictwa Pracy Karol Popiel zmuszony został do opuszczenia Polski i udania się na Zachód, a Stanisław Mikołajczyk do ucieczki. A na Zachodzie w Niemczech, tych zachodnich, wschodnioniemiecki komunistyczny wywiad z powodzeniem zainstalował system „wtyczek” w Bundestagu. Jak wspominał szef WYWIADU zagranicznego STASI Marcus Wolf „liczba związanych z nami w jakichś sposób deputowanych SPD oraz wiodących działaczy partyjnych i związkowych sięgała liczebności frakcji”. Penetracja dotyczyła także partii chadeckich CDU iCSU. Markus Wolf, uważany za jednego z najlepszych na świecie szefów wywiadu, był świadom, że stawiać trzeba na prawicę, chwytając się różnych metod. W swojej książce „Człowiek bez twarzy. Autobiografia szefa STASI” mówi wprost: „Ludzie (…) dostali od nas instrukcję, by w dyskusjach wewnątrzpartyjnych reprezentować postawę prawicową, było bowiem jasne, że droga do zachodnioniemieckich centrów wpływów nie biegnie lewą jezdnią. Dla niektórych socjaldemokratów współpracujących z nami z przekonań politycznych konieczność tego typu taktyki była wielkim obciążeniem.”
Cóż, przenosząc się myślami w czas teraźniejszy, na nasze Europejskie i Polskie polityczne podwórko, trzeba zadać sobie pytanie czy metody się zmieniły? A jeśli nie, to czy przypadkiem nie trzeba uznać za aktualne konstatacje nieżyjącego już Marcusa Wolfa, że komuniści różnej maści stawiają na prawicę i oddelegowują tam swoich ludzi. Jak wielkie są zastępy tych nasłanych, czyli „wtyczek” i czy można ich zdemaskować? To jednak temat na odrębny felieton.