Maseczki

Aktualności

Maseczki, maseczki. To temat numer jeden w naszym nieszczęśliwym, nawiedzonym przez koronawirusa kraju. Umiłowana władza, w przeogromnej trosce o nasze zdrowie, wprowadziła nakaz zakładania masek. Oddychasz – rozsiewasz, a jak założysz maseczkę, albo szalem się owiniesz, to już nie. Podobno. Jak nie założysz maseczki to władza ukarze cię mandatem. Z pewnością. Popyt na maski więc wzrósł. Zaczęto  je sprowadzać, a to z Chin samolotami, z pobliskich szwalni samochodami, albo zaopatrywać się też innymi domowymi sposobami.

Maseczki białe, maseczki czarne, maseczki kolorowe, maseczki z wąsami kota, maseczki z filtrami, maseczki bez filtrów. Chcesz ocieplić wizerunek w kampanii prezydenckiej, zasponsoruj maseczki – namawiają mnie jedni. Maseczki to w ogromnej mierze „ściema” – twierdzą drudzy. „Ja sprowadzam hurtowo po dwa pięćdziesiąt za sztukę” – informuje mnie znajomy, „choć ich normalna cena to ponad pięć złotych. Bo te moje maseczki są profesjonalne, jak dla szpitali” – dodaje z nutą tryumfu w głosie. „Phi, taka maseczka naprawdę powinna kosztować dwadzieścia groszy”, twierdzi znajomy tegoż znajomego, pewnie zazdrosny, że kolega się rozwija, a on na awans czeka. Cóż, takie czasy. Sklepy pozamykane.

Butów kupić nie można, sweterka też nie można, ani nawet kanareczka. Dziś Aleksander Fredro pisząc „Zemstę” bez wątpienia musiałby zmienić dialogi, wkładając w usta Papkina na przykład takie słowa: „Jeśli nie chcesz mojej zguby, trzy maseczki kup mi luby”. Tak naprawdę to chyba ze trzydzieści. Za jednym zamachem. Trzeba je bowiem dość często zmieniać. Co piętnaście minut, twierdzą lekarze specjaliści. Bo zbiera się tam wilgoć i namnażają bakterie. Naprawdę są szkodliwe dla naszego zdrowia. Mogą być źródłem zakażeń. Co więcej uważają oni, że noszenie maseczek przez osoby zdrowe to absurd. Nawet Minister Zdrowia Łukasz Szumowski (medyk i profesor bądź co bądź), zapytany w radiu RMF o maseczki powiedział: „One nie pomagają. One nie zabezpieczają przed wirusem, one nie zabezpieczają przed zachorowaniem. Naprawdę nie pomagają”. Dopytywany przez redaktora, to po co ludzie je noszą, odpowiedział: „nie wiem”. Ordynator oddziału zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej, doktor Zbigniew Martyka, w udzielonym „Gazecie Krakowskiej” wywiadzie, na pytanie o „maseczki” odpowiada: „One nie chronią przed niczym. Od wczoraj musimy je nosić i będzie to 'sztuka dla sztuki’. Ta maseczka nie będzie chroniła przed wnikaniem wirusa. Absolutnie”.

Wirusolog profesor Włodzimierz  Gut na falach Polskiego Radia mówił: „Maseczka nie jest wskazana dla osób, które nie są zarażone koronawirusem. Taka maseczka to zbieracz wszystkiego, co zostanie potem przeniesione na człowieka”. „Może stać się źródłem zakażenia”. Ergo, szkodzi zdrowemu człowiekowi. Ludzie się męczą i sobie szkodzą. A wszystko to zmuszeni są czynić z nakazu umiłowanej władzy, która, jak miałem okazję zauważyć, staje się coraz mniej umiłowana. Pojechałem do miasta. Ulice opustoszałe, sklepy pozamykane, tylko jedna kawiarnia czynna. Sprzedaje kawę na wynos. Skorzystałem więc z okazji, kawa pyszna, polecam. Sprzedający bardzo mili, w maseczkach, ale – jakby to powiedzieć – niezwykle poirytowani. Tymi maskami. Pocą się i nie mogą oddychać. Ja natomiast nie mogę powiedzieć, niestety, jak brzydkie słowa padały pod adresem umiłowanych przywódców naszego kraju, którzy nakazali zakładać im te maski. Myśli moje, nie po raz pierwszy, przeniosły się do końcowych scen z filmu  „Seksmisja” Juliusza Machulskiego, gdzie bohaterowie Albercik, Maks, Lamia, i jeszcze jedna funkcjonariuszka, po wyjściu na świeże powietrze dusili się w dziwnych skafandrach i maskach, sądząc, że jest skażenie, którego nie było. Poluzowałem nawet więzi wyobraźni i ujrzałem uderzające podobieństwo, pomiędzy naszymi umiłowanymi przywódcami, zakładającymi okazjonalnie maseczki, a mężczyzną, filmową Jej Ekscelencją, która również okazjonalnie przyklejała sobie plastikowe atrybuty kobiecości.

A wszystko to dla dobra… czyjego? No właśnie czyjego? Ale, ale, koniec z iluzjami. Trzeba zejść na ziemię. Kampania prezydencka czeka.