Zielony nieład

Aktualności

Niezawodny „przyjaciel Polski” Frans Timmermans nie tak dawno był przesłuchiwany w Parlamencie Europejskim, jako kandydat na stanowisko komisarza do spraw klimatycznych. Prezentując swoje poglądy, dał dowód na to, że ciągle o nas myśli. Mówił on bowiem : „Polska musi odejść od węgla. Będzie to bolesne, ale reszta Europy musi powiedzieć – jesteśmy przy was, znajdziemy fundusze, by pomóc wam w tym procesie”. Nie obyło się, jak zwykle, bez sentymentów, gdyż Timmermans – co sam podkreślał – wypowiadał te słowa jako wnuk górników. Stanowczo jednak dodawał „węgiel nie ma przyszłości”. W jego wizji Europa ma całkowicie zrezygnować z tego surowca w ciągu 30 lat. Korzystać ma wyłącznie z tak zwanych „zielonych źródeł energii”. Dla polskiej energetyki węgiel jest surowcem strategicznym. Około 80% energii wytwarzamy z węgla. Nagłej zmiany polityki w tym obszarze, nie wytrzyma żaden polski rząd.

„Zielona energia” jest wielokrotnie droższa i w wielu wypadkach wcale nie gwarantuje większej ochrony środowiska, niż na przykład nowoczesne elektrownie węglowe. Ot, jak chociażby ta  w Niemczech. Właśnie dowiadujemy się, że już za kilka miesięcy u naszych zachodnich sąsiadów zostanie oddana do użytku nowa elektrownia węglowa. A gdzie niemieccy ekolodzy, chciałoby się zapytać? Gdzie Frans Timmermans? Jakoś nie grzmi, ani jako przyszły komisarz do spraw klimatu, ani jako wnuk górników. To dziwne, bo wspomniana elektrownia Datteln IV w Zagłębiu Ruhry, będzie opalana węglem kamiennym. Mimo tego, komisja węglowa utworzona przez niemiecki rząd na jej uruchomienie dała „zielone światło”.

No proszę, coś zielonego. Czy to jednak „zielony ład”, czy może „nieład”. Pamiętam długie rozmowy ze świętej pamięci profesorem Janem Szyszko, wielokrotnym ministrem środowiska, który z uśmiechem tłumaczył: „Nasz węgiel ma tak naprawdę jedną wadę, to że jest polski. Inni (inne kraje) mają już niewiele, bądź wcale nie posiadają tego surowca i nam zazdroszczą. Więc ograniczają, dodając różne ideologiczne teorie”. Rozsądny rząd powinien trzeźwo oceniać sytuację i działać na rzecz dobra obywateli. Kilka dni temu, ukazała się informacja, że tym razem rząd brytyjski dał „zielone światło” na zbudowanie nowej kopalni węgla na północy Anglii.

Ekolodzy trochę wierzgali, ale inwestycja i tak ma ruszyć na początku przyszłego roku. Czekamy na reakcję komisarza Timmermansa. Wszak Wielka Brytania ciągle jest w Unii Europejskiej. Podobnie jak Polska i Niemcy. Widać jednak, że holenderski komisarz ogłaszając w Parlamencie Europejskim „European Grean Deal” (Europejski Zielony Ład), widzi przede wszystkim nas. I chce nam jeszcze „pomóc w tym procesie”. Jak dzieciom. Może cukiereczki? A tak serio, to może Polsce o wiele bardziej zaszkodzić niż, jak dotychczas, tropiąc mniej lub bardziej urojone naruszenia praworządności. Co więcej, Frans Timmermans, będzie pierwszym wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej przy Ursuli von der Leyen. Ta właśnie kończy kompletować skład swojej drużyny i chce wprowadzać, Europejską Strategię Płciową (European Gender Strategy).

Tak, tak, wprowadzanie gender to jej priorytet. Od dawna opowiada się też za związkami homoseksualnymi i adopcją przez nich dzieci. Za von der Leyen głosowali już w Parlamencie Europejskim wszyscy europosłowie PiSu, o pardon, Zjednoczonej Prawicy, którzy w Polsce podobno walczą z gender, a w Unii „przeciwpołożnie”. Niebawem przyjdzie głosować nad Timmermansem, z pozostałymi kandydatami włącznie. Oczami wyobraźni już widzę rączki głosujących europosłów z Polski, wszystkich, Leszka Milera, Roberta Biedronia, Róży Thun i całej Zjednoczonej Prawicy, którzy w PE jednocześnie naciskając palcem w urządzeniu do głosowania zielony przycisk „plus”, dadzą zielone światło Timmermansowi do dalszych harców. A w Polsce będą się tłumaczyć, że stawiali na konsensus, że coś za coś, że w gronie 27 komisarzy był jeden Polak, że tak naprawdę to są za węglem, itp., itd. No cóż, poczekajmy. Może choć jeden polski europoseł odważy się zagłosować przeciw Timmermansowi i jego scenariuszowi „zielonego nieładu”.